Author name: Marcin Osiak

Piszę, gadam, podpowiadam i siedzę w mediach społecznościowych :)

Przedsiębiorca, Marcin Osiak

Jesteś przedsiębiorcą czy właścicielem miejsca pracy?

Przedsiębiorca, Marcin Osiak

Kilka dni temu po raz drugi skończyłem czytać „Mit Przedsiębiorczości” Michaela E. Gerbera i tknęło mnie coś, czego za pierwszym razem nie zauważyłem. Gerber w swojej książce formułuje tezę, że zdecydowana większość osób, które biorą się za biznes nie stają się przedsiębiorcami, tylko właścicielami miejsca pracy.

Często się zdarza, że najlepsi handlowcy, świetni fryzjerzy czy kucharze dochodzą w swoim życiu do takiego momentu, w którym uznają, że skoro są tak dobrzy w tym co robią, to po co to pracować dla kogoś jak można na własny rachunek? Z jednej strony piękna idea, z drugiej bardzo niebezpieczna pułapka.

Właściciel miejsca pracy

Załóżmy że jesteś fryzjerem. Jednym z najlepszych w mieście. Uwielbiasz to robić. Jeździsz na branżowe konkursy, z których wracasz z nagrodami i klienci którzy chcą trafić „pod Twoje nożyczki” muszą się zapisywać na wizytę z kilkutygodniowym wyprzedzeniem. Pracujesz w zakładzie fryzjerskim, gdzie masz grafik, swój konkretny zakres obowiązków. Zysk z Twojej ponadprzeciętnej pracy i umiejętności w dużej mierze trafia jednak do właściciela lokalu bo Ty pracujesz na stałej pensji. Myślisz więc o tym, żeby otworzyć swój zakład. Z taką marką osobistą co może pójść nie tak? Jak pójdziesz na swoje, klienci pójdą za Tobą. Będziesz robił to co kochasz i dużo więcej na tym zarobisz.

Zakładasz więc działalność gospodarczą, wynajmujesz niewielki lokal, meblujesz go, kupujesz kosmetyki, zamawiasz szyld. W międzyczasie zwalniasz się z pracy i meldujesz swojej społeczności, że od dziś jesteś w nowym miejscu – na swoim. Z początku nawet fajnie się kręci, klienci przychodzą, obroty są na dobrym poziomie. Ale to na twojej głowie teraz jest przygotowanie lokalu do otwarcia, rozliczenie go po zamknięciu, opłacanie podatków, dbanie o to, żeby zawsze był odpowiedni zapas kosmetyków, przyjmowanie zapisów na wizyty i wiele więcej. Nie masz już grafiku i dni wolnych. Poza strzyżeniem masz mnóstwo innych obowiązków. Musisz być dla swoich klientów dostępny przez cały czas. Czujesz się coraz bardziej zmęczony i sfrustrowany a to, co kiedyś sprawiało Ci przyjemność wypala Cię do kości. Jakość usług z czasem spada, zaczynają pojawiać się błędy i braki w zatowarowaniu. I nawet jak zatrudniasz nowego pracownika, to nie mówisz mu jak ma działać, tylko „wrzucasz go na front” i razem ciągniecie ten wózek. Żeby tylko było Ci lżej.

A teraz podmień fryzjera na piekarza, sprzedawcę, marketingowca, fotografa (wstaw dowolne). To, że uwolniłeś się od szefa nie oznacza, że jesteś wolny. Teraz Twoimi szefami są klienci. Oni Ci płacą, ale tylko wtedy, gdy wykonujesz dla nich usługi. Jesteś więc niewolnikiem swojej firmy, bo jak przestaniesz pracować i pójdziesz na urlop, czy zwolnienie lekarskie, to nie zarobisz. Prowadząc biznes w taki sposób nie jesteś przedsiębiorcą. Zdaniem Gerbera w tej sytuacji jesteś właścicielem miejsca pracy.

Przedsiębiorca

Bo żeby być przedsiębiorcą, trzeba czegoś więcej niż tylko dobrze znać się na swoim fachu. Bycie specjalistą to zaledwie jedna z ról jakie są do odegrania we własnej firmie. Żeby być właścicielem firmy, a nie tylko miejsca pracy trzeba mieć czas, żeby pracować też nad firmą a nie tylko w firmie. Trzeba mieć czas na wymyślanie nowych rzeczy, działania strategiczne, tworzenie procesów i dbanie o to, żeby doświadczenie klienta było zawsze takie samo i powtarzalne niezależnie od tego, kto z członków zespołu będzie się nim zajmował.

No właśnie. Jest jeszcze jedna rzecz, która odróżnia przedsiębiorców od freelancerów. Ci pierwsi potrafią delegować pracę innym. Już przezwyciężyli w swojej głowie strach przed tym, że nikt inny jej nie wykona tak dobrze jak oni. Potrafią oddać część kompetencji specjalistom samemu uwalniając swój czas na ważniejsze zadania.

Zlecanie pracy przez abdykację

Gerber jednak i tu rozróżnia dwa style. Można zlecać pracę albo przez abdykację albo przez delegację. Pozwól, że znów wrócę na chwilę do przykładu z zakładem fryzjerskim. To pierwsze podejście oznacza, że zatrudniasz osobę, która ma cię odciążyć od wszystkiego co nie jest związane ze strzyżeniem ludzi. Ma być twoją prawą ręką. Jednak nie przekazujesz mu czego oczekujesz, liczysz tylko, że zadania których nie lubisz wykonywać znikną Ci sprzed oczu. A jak to się stanie? Już pracownika w tym głowa. To jest właśnie zlecanie pracy przez abdykację. Nie przekazujesz wartości, oczekiwań jak ma być wykonana praca i z czego będziesz rozliczał. Ma być i już. Po to zatrudniasz człowieka, żeby Ci to ogarnął, a nie żebyś musiał mówić mu co ma robić. I to działa, Twój pracownik zamawia kosmetyki, dba o reklamę, z czasem dopuszczasz go do finansów i robi rozliczenia z biurem rachunkowym. Zatrudnia nowych pracowników, żeby firma szybciej rosła. Można powiedzieć, że ogarnia firmę za Ciebie. A Ty z kolei znów masz spokój – robisz to co kochasz, strzyżesz ludzi.

Tylko co w sytuacji gdy Twoja prawa ręka odejdzie z pracy? Wszystko znów wróci do Ciebie, a pracownicy, których słabo znasz, albo którzy być może nawet Cię nie znają lub nie wiedzą że Ty jesteś ich szefem zostają w chaosie. Nie masz pojęcia kto się czym zajmuje, jak Twoja prawa ręka rozdzielała pracę itp. Działało? Działało. Więc nie wnikałeś. A ludzie, to byli de facto pracownicy Twojej byłej prawej ręki. Firma zaczyna sypać się jak domek z kart, pracownicy odchodzą, zostajesz znów sam z ręką w nocniku.

Zlecanie pracy przez delegację

A teraz druga sytuacja. Na samym początku działalności rozpisujesz sobie jak chciałbyś, żeby wyglądała struktura Twojej firmy. Jakie działy mają się w niej znajdować, kto za co odpowiada i przed kim raportuje. Niedorzeczne? Tak może Ci się wydawać bo na początku wszędzie wpisujesz swoje imię i nazwisko. W końcu jesteś soloprzedsiębiorcą i sam ogarniasz swoją firmę. Mimo wszystko rozpisujesz sobie (na piśmie) jak ma wyglądać proces sprzedaży, w jaki sposób obsługujesz klientów, o co ich pytasz, jak się ubierasz, jakich kosmetyków używasz, jaka jest struktura kampanii reklamowych, a nawet to, ile przychodu przeznaczasz na reklamę i inwestycje. W ten sposób tworzysz obszary kompetencji i w momencie, gdy Twoja firma zacznie rosnąć i będziesz zatrudniał kolejne osoby, to w kolejnych okienkach w Twoim schemacie po prostu będą zmieniały się nazwiska. Z czasem Tobie będą zostawać obszary najważniejsze z poziomu rozwoju firmy i te, które najbardziej lubisz robić. Wszystko będzie jasne i przejrzyste, a odejście kluczowej osoby nie spowoduje załamania się Twojej firmy i cofnięcia jej w rozwoju. 

Na pewno chcesz być przedsiębiorcą?

Jeśli nie czujesz że ta druga droga jest dla Ciebie, to może lepiej jest zostać pracownikiem u kogoś i skupić się na robieniu tego, co sprawia Ci prawdziwą przyjemność? A jeśli chcesz dorobić pracując na kilku frontach, są na rynku dostępne inne formy jak umowa – zlecenie czy umowa o dzieło. Nie trzeba od razu zakładać firmy.

I to nie jest wcale tak, że prawdziwie szczęśliwi na rynku pracy są tylko przedsiębiorcy i że posiadanie własnej firmy to jedyna droga do osiągnięcia sukcesu. Nie każdy ma w sobie smykałkę do tworzenia planów, wymyślania, budowania i rozpisywania strategii. Można spełniać się jako specjalista w swojej dziedzinie, szlifować swoje umiejętności i być coraz lepszym pracując dla kogoś. Masz wtedy więcej czasu żeby skupić się na tym co naprawdę lubisz robić, a nad tym, żeby system działał niech łamią sobie głowy inni. Musisz jednak trafić na uczciwego szefa, który wraz z rozwojem Twoich umiejętności i widząc jaką wartość generujesz dla jego firmy będzie potrafił wynagrodzić to, że coraz więcej dla niego zarabiasz.

I mimo, że sam z pracy na etacie na rzecz kontraktów B2B zrezygnowałem już jakiś czas temu, to dopiero po dwukrotnym przeczytaniu książki „Mit Przedsiębiorczości” dostrzegłem różnicę pomiędzy posiadaniem firmy a byciem właścicielem miejsca pracy. Choć formalnie wszyscy jesteśmy przedsiębiorcami, to faktycznie to są dwa zupełnie różne światy. 

Do którego jest Ci najbliżej? Daj znać w komentarzu.

Poznajmy się

Cześć, nazywam się Marcin Osiak. Od blisko dwóch dekad zajmuję się szeroko pojętym marketingiem. Mam za sobą pracę w zarówno w mediach, jak i wielu firmach, od startupów po duże globalne brandy kończąc. Od kilku lat pomagam przedsiębiorcom rozwijać ich marketing, dlatego jeśli szukasz sprawdzonego partnera, który z jednej strony podejmie się realizacji działań marketingowych dla Twojej firmy, a z drugiej podpowie jak pewne procesy poukładać żeby zwiększyć sprzedaż w swojej firmie – zapraszam.


Sztuczna inteligencja w małej firmie

Ten wpis na blogu pozwól, że zacznę inaczej niż zwykle, bo od adnotacji. Niniejszy wpis powstał przy pomocy sztucznej inteligencji. Aby pokazać Wam, jak zaawansowane są dziś już modele językowe AI poprosiłem Chata GPT o napisanie artykułu na temat zastosowania sztucznej inteligencji w małej lokalnej firmie. Poniższa treść ma więc można powiedzieć dwóch (dwoje?) autorów.

Jaka jest definicja sztucznej inteligencji i zastosowania w marketingu

Sztuczna inteligencja (AI) to dziedzina informatyki zajmująca się tworzeniem systemów mających za zadanie udoskonalenie procesów tak aby działały one lepiej, szybciej i bardziej efektywnie. W marketingu, sztuczna inteligencja może być wykorzystana m.in. do poprawy efektywności kampanii reklamowych, personalizacji ofert, automatyzacji powtarzalnych zadań czy analizy danych.

Jak dokładnie AI może nam w tym pomóc? Wykrywając wzorce zachowań sztuczna inteligencja jest w stanie zarekomendować produkty czy rozwiązania lepiej dopasowane do potrzeb klienta, co może sprawić, że personalizacja ofert wejdzie na jeszcze wyższy poziom niż obecnie.

Jak pokazuje przykład niniejszego wpisu sztuczna inteligencja może pomóc też w zbieraniu danych do artykułów, pomóc w pisaniu treści do social media, tworzeniu briefów do publikacji uwalniając tym samym nasz czas na bardziej kreatywne zajęcia. Narzędzia oparte na sztucznej inteligencji to jednak nie tylko automatyzacja procesów, to też pomoc w analizowaniu danych na przykład z kampanii reklamowych, dzięki czemu łatwiej jest potem wyciągać wnioski i rozumieć naszych klientów.

Warto jednak pamiętać, że sztuczna inteligencja nie jest rozwiązaniem na wszystkie problemy związane z marketingiem. Wymaga ona odpowiedniego zrozumienia i wykorzystania, aby przynieść oczekiwane korzyści.

Sztuczna inteligencja, a wsparcie w personalizacji kampanii reklamowych, automatyzacji procesów i analizie danych

Masz sklep internetowy? Sztuczna inteligencja pomoże Ci poznać preferencje Twoich klientów dzięki informacjom o ich zachowaniach, historii zakupów czy preferencjach. Duże zbiory danych nie są dla niej problemem w przygotowaniu informacji, na podstawie których będziesz mieć możliwość wyciągania lepszych dla swojego biznesu wniosków. Co więcej sztuczna inteligencja to “bestia”, która posiada algorytmy uczenia maszynowego. Dzięki temu “karmiąc ją” danymi sprawiamy, że ona cały czas się uczy – w zasadzie w czasie rzeczywistym. W ten sposób jest ona w stanie szybciej wykryć wzorce w danych dając w odpowiedzi bardziej spersonalizowaną ofertę czy wskazówki dot. ustawień kampanii reklamowych.

Jak jesteśmy przy sklepach online, to warto zaznaczyć, że algorytmy sztucznej inteligencji mogą skuteczniej pomóc w rekomendacji produktów przy zakupach, co niewątpliwie wpłynie na wartość klientów i liczbę konwersji.

Dla nieposiadających sklepów online wsparciem mogą być – inaczej, już są – chatboty obecne na rynku od dobrych kilku lat, ale z każdą kolejną generacją coraz bardziej inteligentne i coraz skuteczniej zdejmujące z pracowników obsługi klienta odpowiedzi na najczęściej powtarzające się pytania, dając im jednocześnie poczucie zaopiekowania. A dobra jakość obsługi klienta jest dla każdego biznesu jednym z kluczowych obszarów, o który należy zadbać. Utrzymać klienta często jest trudniej niż pozyskać nowego, ale to w sumie temat na zupełnie inne rozważania.

Konkretne zastosowania sztucznej inteligencji w pracy np. agencji reklamowej?

Proszę bardzo. Jednym z przykładów jest niniejszy wpis, który częściowo jest przygotowany przez Chata GPT. Moją rolą jest go zredagować, dokładnie sprawdzić, uzupełnić i nadać “ludzkiego sznytu” dla tekstu. Spora część pracy została jednak już wykonana zanim usiadłem do niego fizycznie.

Inny przykład? Słuchacie może audycji “Ekonomicznie in brief” dostępnej w podcastach od Voice House? W tych krótkich gospodarczych podsumowaniach tygodnia nie słyszymy wcale Jarosława Kuźniara, ale sztuczną inteligencję mówiącą jego głosem.

A co z analizą danych? Coraz więcej narzędzi oferuje nie tylko surowe dane na temat liczby użytkowników, wzmianek w mediach czy po prostu raportów. Już dziś wiele narzędzi jest wyposażonych w algorytmy mające za zadanie dać również konkretne wskazówki na temat tych danych. A to daje już bardziej przystępny wkład do podejmowania skuteczniejszych decyzji dla rozwoju biznesu.

Narzędzia oparte o sztucznej inteligencji i uczeniu maszynowym mają w naszym biznesie jeden cel – ułatwić podejmowanie decyzji o tym, co jest skuteczne oraz pomóc zwiększyć sprzedaż. Zaawansowane modele językowe w narzędziach typu Chat GPT uwalniają jeszcze jeden zasób – czas, który zdejmujemy powtarzalnych czynności, a który możemy poświęcić na inne zadania, albo wręcz na pracę nad firmą, a nie w firmie.

A czy są jakieś złe strony z wykorzystywania sztucznej inteligencji?

Choć wprowadzenie sztucznej inteligencji w małej lokalnej firmie przynosi wiele korzyści, bo daje dostęp do zasobów zarezerwowanych wcześniej dla dużych i bogatych organizacji. Może sprawić, że firma będzie zwinniejsza i bardziej konkurencyjna, to jednak należy pamiętać o kilku kwestiach.

Po pierwsze: Prawa autorskie. Algorytmy “karmią się” tym, co jest publicznie dostępne w internecie. Generując np. wpis na blog czy artykuł do kogo należą prawa autorskie? Do osoby, która wysyła zapytanie? Do właściciela narzędzia? Ta kwestia na pewno wymaga doprecyzowania i rozwiązania.

Po drugie: Bezpieczeństwo danych. Geneza tego zagrożenia jest podobna do przykładu powyżej. AI wymaga dostępu do dużej ilości danych, o których zbieranie, przetwarzanie i przechowywanie trzeba dbać.

Po trzecie: Nie bierzmy wyników za wyrocznię. Sztuczna inteligencja działa na podstawie algorytmów, które mogą zawierać błędy lub nieprawidłowości. Wprowadzenie takiego systemu może prowadzić do nieprawidłowych wyników lub decyzji, co może negatywnie wpłynąć na reputację firmy. Nawet bardzo cenne wskazówki jakie otrzymamy są tylko wynikiem pracy algorytmu. Pamiętajmy, że na koniec to my podejmujemy decyzję i jesteśmy za nią odpowiedzialni.

Po czwarte: Brak kontroli. Sztuczna inteligencja działa na podstawie danych i algorytmów, a nie zawsze jest możliwe dokładne zrozumienie procesu podejmowania decyzji. Małe firmy mogą mieć trudności z kontrolą działań sztucznej inteligencji i podejmowaniem decyzji na jej podstawie.

Po piąte: Brak interakcji. Sztuczna inteligencja może pomóc w automatyzacji wielu procesów, ale może również prowadzić do braku interakcji personalnej z klientami. Dla małych firm, które opierają swoją strategię na relacjach z klientami, może to być problem.

Podsumowując, wprowadzenie sztucznej inteligencji w małych firmach może być trudne i wiąże się z pewnymi wyzwaniami i zagrożeniami. Firmy muszą być świadome tych zagrożeń i przygotować się odpowiednio, aby zminimalizować ryzyko i osiągnąć korzyści z zastosowania sztucznej inteligencji.

Znamy już plusy i minusy, podjęliśmy decyzję, że chcemy spróbować. Jakie kroki należy podjąć, aby wprowadzić sztuczną inteligencję do małej lokalnej firmy?

Wprowadzenie sztucznej inteligencji do małej lokalnej firmy wymaga odpowiedniego planowania i przemyślenia. Oto kilka kroków, które należy podjąć, aby wprowadzić sztuczną inteligencję do małej lokalnej firmy:

  1. Określenie celów i potrzeb firmy – Pierwszym krokiem jest określenie celów, jakie ma osiągnąć firma dzięki wprowadzeniu sztucznej inteligencji. Czy chodzi o zwiększenie efektywności procesów, poprawę jakości usług czy zwiększenie sprzedaży? Należy też rozważyć, jakie konkretne zadania mają zostać zautomatyzowane oraz jakie problemy mają być rozwiązane za pomocą sztucznej inteligencji.
  2. Przygotowanie planu wdrożenia – Po określeniu celów, należy przygotować plan wdrożenia sztucznej inteligencji. Plan ten powinien obejmować wybór odpowiedniego oprogramowania i sprzętu, a także ustalenie harmonogramu prac i odpowiedzialności za poszczególne etapy projektu.
  3. Wybór odpowiedniego oprogramowania i sprzętu – Wybór odpowiedniego oprogramowania i sprzętu jest kluczowy dla sukcesu projektu. Należy wybrać rozwiązania, które najlepiej odpowiadają potrzebom firmy, a jednocześnie są dostępne w rozsądnej cenie.
  4. Wdrożenie systemu sztucznej inteligencji – Po wyborze oprogramowania i sprzętu, należy przystąpić do wdrożenia systemu sztucznej inteligencji. W tym etapie konieczne będzie zapewnienie odpowiedniego szkolenia dla pracowników, którzy będą obsługiwać system, a także przeprowadzenie testów i dostosowanie systemu do potrzeb firmy.
  5. Monitorowanie i analiza wyników – Po wdrożeniu systemu sztucznej inteligencji należy monitorować i analizować wyniki, aby ocenić skuteczność systemu i wprowadzić ewentualne poprawki. Należy również regularnie aktualizować system i wdrażać nowe funkcjonalności, aby zapewnić ciągły rozwój i poprawę efektywności.

Podsumowując, wprowadzenie sztucznej inteligencji do małej lokalnej firmy wymaga przemyślanej strategii i odpowiedniego planowania. Kluczowe jest określenie celów i potrzeb firmy, wybór odpowiedniego oprogramowania i sprzętu oraz odpowiednie szkolenie pracowników. Ważne jest również monitorowanie i analiza wyników, aby zapewnić ciągły rozwój i poprawę efektywności systemu.

A komu sztuczna inteligencja może zabrać pracę lub jakie zawody muszą liczyć się z tym, że czeka je zmiana?

Chat GPT twierdzi tak:

W dzisiejszych czasach rozwój technologii i postęp sztucznej inteligencji wpływa na wiele dziedzin i branż, także na zawody kreatywne. Niektóre z tych zawodów mogą stać się niepotrzebne lub wymagać zmiany w przyszłości. Oto kilka przykładów:

  1. Copywriter – Wraz z rozwojem sztucznej inteligencji, programy do pisania tekstów stają się coraz bardziej zaawansowane i są w stanie generować coraz bardziej skomplikowane teksty. Copywriterzy, którzy piszą prostsze teksty, takie jak opisy produktów czy artykuły blogowe, mogą zacząć odczuwać konkurencję ze strony sztucznej inteligencji.
  2. Projektant graficzny – Zaawansowane algorytmy do tworzenia grafiki, takie jak Generative Adversarial Networks (GAN), mogą zastąpić pracę projektantów graficznych w pewnych obszarach, takich jak projektowanie banerów reklamowych czy tworzenie grafik dla mediów społecznościowych.
  3. Fotograf – Zastosowanie robotów, które wykonują zdjęcia i filmy w niskiej jakości, mogą wpłynąć na pracę fotografów w pewnych obszarach, takich jak fotografia produktowa czy fotografia eventowa.
  4. Animator – Wraz z postępem sztucznej inteligencji, rozwija się również animacja generowana przez komputer. Algorytmy do tworzenia animacji, takie jak Deep Learning, pozwalają na tworzenie animacji w szybszym czasie i z mniejszym nakładem pracy.
  5. Dziennikarz – Wraz z rozwojem algorytmów do pisania tekstów, takich jak Narrative Science czy Automated Insights, niektóre zadania dziennikarskie, takie jak pisarstwo relacji sportowych lub biznesowych raportów, mogą być wykonywane przez maszyny.
  6. Kompozytor muzyki – W dzisiejszych czasach istnieje wiele programów, które pozwalają na tworzenie muzyki automatycznie, co może wpłynąć na pracę kompozytorów muzyki.

Ważne jest, aby zwrócić uwagę na te zmiany i dostosować swoje umiejętności do wymagań nowoczesnego rynku pracy. Niektóre z tych zawodów mogą się rozwijać i ewoluować, co oznacza, że będą wymagać innych umiejętności niż te, które były potrzebne w przeszłości. Dlatego tak ważne jest ciągłe kształcenie się i rozwijanie swoich umiejętności, aby przetrwać w świecie, gdzie sztuczna inteligencja i technologia mają coraz większe znaczenie.

Ostatni akapit to w sumie doskonała puenta do całego artykułu. Choć sztuczna inteligencja to jest trend, od którego nie uciekniemy, to pracy moim zdaniem nam nie zabraknie. Będzie ona po prostu inna. Niezależnie od tego czym się zajmujemy zadań do wykonania zawsze jest więcej niż mamy dostępnego czasu na ich realizację. Wsparcie sztucznej inteligencji sprawi jednak, że decyzje będziemy mogli podejmować bardziej przemyślane i oparte mocniej na danych niż na intuicji. Proste, powtarzalne czynności ustąpią miejsca bardziej wymagającym. Moim zdaniem też jak sztuczna inteligencja będzie coraz bardziej powszechna w biznesie, dopisek “created by human” będzie miał większą wartość dla klientów za którą będą w stanie płacić więcej.

To jest kolejny, nie wiem czy nie jeden z najważniejszych momentów na to, żeby budować markę i dbać o reputację. Od sztucznej inteligencji nie uciekniemy. Musimy zrobić wszystko, żeby ona pracowała dla nas. Wtedy o przyszłość możemy być spokojni.

Poznajmy się

Cześć, nazywam się Marcin Osiak. Od blisko dwóch dekad zajmuję się szeroko pojętym marketingiem. Mam za sobą pracę w zarówno w mediach, jak i wielu firmach, od startupów po duże globalne brandy kończąc. Od kilku lat pomagam przedsiębiorcom rozwijać ich marketing, dlatego jeśli szukasz sprawdzonego partnera, który z jednej strony podejmie się realizacji działań marketingowych dla Twojej firmy, a z drugiej podpowie jak pewne procesy poukładać żeby zwiększyć sprzedaż w swojej firmie – zapraszam.


Facebook, oko, media społecznościowe

Czy nadchodzi koniec „darmowych” mediów społecznościowych?

Facebook, oko, media społecznościowe

Pierwotnie miał to być wpis o tym, czy warto płacić za dodatkowe opcje w Twitterze i subskrybować Twitter Blue. Postanowiłem jednak podejść do tematu szerzej i zastanowić się czy nadchodzi zmierzch “darmowych” mediów społecznościowych.

Najpierw trochę faktów

3 marca 2023 roku Twitter w Polsce udostępnił usługę subskrypcyjną Twitter Blue. Za 36zł netto (ok 44zł brutto) miesięcznie otrzymujesz dostęp do dodatkowych funkcji w platformie. Na ten moment jest to możliwość tworzenia dłuższych (do 4 tys. znaków) wpisów, możliwość edycji tweetów, zapowiedź zmniejszenia liczby reklam, które będą się wyświetlać oraz lepsza widoczność tweetów i odpowiedzi. Przetestowałem przez miesiąc. Czy warto za to płacić? Czy zostanę na dłużej płacącym użytkownikiem? Odpowiedziałem na to w tweecie, który wklejam poniżej:

 

A dlaczego uważam, że era “darmowych” mediów społecznościowych dobiega końca?

Bo zobacz. Twitter nie jest pierwszą platformą, która w swojej ofercie ma usługę premium.

Linkedin od bardzo dawna posiada kilka planów taryfowych. Konto darmowe, plan premium dla osób poszukujących pracy, plan premium biznes – będący niejako rozszerzeniem konta premium – skierowany do osób chcących rozwijać swoją markę na platformie, oraz Sales Navigator – narzędzie do nawiązywania kontaktów do osób spoza siatki znajomych i prowadzenia prospectingu. Płatne konto w Linkedin to też więcej statystyk dotyczących aktywności w naszym profilu.

Swoje plany dotyczące płatnych kont na Facebooku i Instagramie – tzw. “Meta Verifed” ogłosił też koncern Meta. Co właściciel Facebooka i Instagrama da nam w zamian za comiesięczną opłatę? Możliwość weryfikacji konta i otrzymania stosownego oznaczenia przy profilu, dodatkowe funkcje zabezpieczające przed cyberprzestępcami, bezpośredni dostęp do pomocy technicznej, a także lepszą widoczność profilu. Co ciekawe, w odróżnieniu od Twittera, Facebook przy planach płatnych kont nie składa obietnicy mniejszej ilości reklam.

Co to oznacza dla firm i użytkowników?

Już dziś jest tak, że zasięgi organiczne są bardzo niewielkie. A nie oszukujmy się, nie statystycznie mało który post ma szansę stać się viralem. Zdecydowana większość po prostu przelatuje przez timeline. Dlatego opublikowane treści bez “dopalenia” budżetem reklamowym mają raczej małe szanse na dotarcie do szerszej publiczności. Po wprowadzeniu płatnych planów pewnie będzie to jeszcze trudniejsze i posty z “darmowych” kont będą jeszcze bardziej ograniczone. Czy coś możemy z tym zrobić? Moim zdaniem mamy dwa wyjścia:

  1. Pogodzić się z tym
  2. Płacić

Druga opcja to rekomendacja przede wszystkim dla przedsiębiorców, influencerów, dziennikarzy czy publicystów. Tym osobom szczególnie powinno zależeć na dotarciu do jak największej liczby użytkowników. Każdej z tych grup jednak w zupełnie innym celu. Dla przedsiębiorców media społecznościowe to jeden z kanałów sprzedaży, publicyści czy dziennikarze z kolei muszą mieć przestrzeń do promowania swoich treści. Każdy, komu zależy na świadomym budowaniu marki będzie musiał zmierzyć się z dylematem, czy płacić za dodatkowe funkcje w mediach społecznościowych czy nie.

A teraz pytanie. Czy pamiętasz jeszcze to hasło z początków Facebooka, które brzmiało “Facebook jest (i zawsze będzie) darmowy”?

Cóż. Było, minęło. Wprowadzenie planów płatnych to kolejny kamyczek do tego, że nie możemy opierać swojej zawodowej obecności wyłącznie na mediach społecznościowych. A jeśli chcemy, to będzie to coraz droższa zabawa. Media społecznościowe nauczyły nas zupełnie innego sposobu korzystania z internetu, uzależniły od siebie, sprawiły, że na rynku pojawiły się całe gałęzie nowych biznesów. I dziś w zasadzie nie jest możliwe funkcjonowanie z ich pominięciem.

Niemniej własna strona internetowa to zdecydowanie najbezpieczniejsze miejsce do prowadzenia biznesu w sieci. Co prawda też bez inwestycji w reklamę dużego ruchu się nie ściągnie, jednak to ona daje nam największą swobodę w tym co chcemy pokazać i dla kogo. Dodatkowo obecność i widoczność strony internetowej to w dużej mierze nasza praca, a nie widzimisię algotytmów.

Podsumowując

Jeśli miałbym wybrać tylko jedną platformę, z której chciałbym korzystać w wersji premium, byłby to Twitter. Nie przemawiają za tym statystyki, bo choć przyjęło się, że jest to mejsce głównie dla polityków i dziennikarzy, to wg danych raportu “Digital in Poland 2023” korzysta z niego w Polsce 1,5 miliona użytkowników miesięcznie. Linkedina z kolei używa 2 miliony profesjonalistów. Raptem 0,5 miliona osób więcej, jednak są to zupełnie inni ludzie. Facebook i Instagram są zdecydowanie poza zasięgiem w tym zestawieniu.

Wracając. Dlaczego Twitter? Z Facebooka już od dłuższego czasu nie korzystam prywatnie. Coraz bardziej mnie też odrzuca konieczność wchodzenia tam w ogóle. Jeśli mam coś do zrobienia, to wchodzę bezpośrednio do jakiejś grupy lub managera firmy. Coraz trudniej znaleźć tam wartościowe treści do czytania, a algorytm tak często się zmienia, że nie można na nim polegać jako na źródle pozyskiwania informacji. Chyba, że wchodzi się bezpośrednio do miejsca, które nas interesuje.

Linkedin jak dotąd w darmowym planie spełnia moje oczekiwania.

Do Twittera z kolei mam słabość. Dodatkowo zmiany, jakie wprowadza platforma są bliskie sposobowi w jaki lubię się komunikować, czyli formie pisanej. Do wideo cały czas jeszcze muszę się zmuszać, pisanie w dalszym ciągu przychodzi mi bardziej naturalnie. Twitter obecnie w subskrypcji Twitter Blue daje limit 4 tys. znaków na wpis, jednocześnie zapowiadając, że trwają prace nad możliwością formatowania tekstów i wydłużenia tego limitu do 10 tys. znaków. To sprawi, że na Twitterze będą mogły pojawiać się całe artykuły, na przykład takie jak ten wpis, który obecnie tu czytasz.

Czy to dobrze? Kij jak zawsze ma dwa końce. Dla użytkowników na pewno tak, dla wydawców już niekoniecznie, bo jak całe teksty będą pojawiać się na Twitterze, media będą siłą rzeczy miały mniejszy ruch i bines wydawniczy będzie musiał zostać na nowo przemyślany. To jednak jest temat na zupełnie inne rozważania.

Z tych działań i zapowiedzi wyłania się dość smutny obraz. Inwestowanie w reklamy to już powoli za mało, chcąc prowadzić działania content marketingowe i być widocznym trzeba dodatkowo rozważyć subkskrypcję w platformach społecznościowych. Cóż, tanio już było.

A jeśli się zastanawiasz jak mogę pomóc Ci się odnaleźć w tym zagmatwanym świecie platform społecznościowych – zobacz co mogę zrobić dla Ciebie i Twojej firmy.

Poznajmy się

Cześć, nazywam się Marcin Osiak. Od blisko dwóch dekad zajmuję się szeroko pojętym marketingiem. Mam za sobą pracę w zarówno w mediach, jak i wielu firmach, od startupów po duże globalne brandy kończąc. Od kilku lat pomagam przedsiębiorcom rozwijać ich marketing, dlatego jeśli szukasz sprawdzonego partnera, który z jednej strony podejmie się realizacji działań marketingowych dla Twojej firmy, a z drugiej podpowie jak pewne procesy poukładać żeby zwiększyć sprzedaż w swojej firmie – zapraszam.


Gdzie się reklamować. W Google czy na Facebooku?

Gdzie lepiej reklamować swoją firmę. W Google czy na Facebooku? Najlepiej i tu i tu. Ale jeśli już musisz wybierać ze względu na przykład na ograniczenia budżetowe, to w tym wpisie przedstawię Ci mocne i słabe strony reklamowania się zarówno w Google jak i w mediach społecznościowych. Wierzę, że po lekturze będzie Ci łatwiej podjąć właściwą dla Twojego biznesu decyzję.

Jeśli nie musisz, nie wybieraj

Media społecznościowe i wyszukiwarki to nie konkurenci. Jeśli chcesz dotrzeć ze swoim produktem do jak najszerszej grupy odbiorców, warto być obecnym reklamowo i tu i tu. Z jednej prostej przyczyny. W jednym i drugim miejscu docierasz do osób będących w innym miejscu na ścieżce zakupowej. Jeśli masz dylemat czy lepiej się reklamować w Google czy na Facebooku to zakładam, że nie masz budżetu na całą strukturę kampanii, uruchamianie remarketingu itp i dlatego poszukujesz prostej podpowiedzi.

Odpowiedź owszem, będzie. Ale czy prosta? Czytaj dalej.

Rozważając różne formy reklamy warto zapamiętać jedną rzecz. Uruchamiając kampanię na Facebooku docierasz do osób, które pasują do profilu Twojego Klienta, ale nie wiesz do końca czy te osoby właśnie teraz poszukują produktu który sprzedajesz. Reklamą w Google z kolei docierasz do osób będących o krok dalej na ścieżce zakupowej, czyli poszukujących już jakiegoś rozwiązania. Może o tym świadczyć fakt, że wpisują oni w Google zapytania przy których masz szansę się pojawić.

Zaznaczam tylko, że to jest bardzo duże uproszczenie tematu. Rzeczywistość jest bardziej skomplikowana. Jednocześnie pełne wykorzystanie możliwości zarówno mediów społecznościowych jak i wyszukiwarki wymaga już całkiem solidnych budżetów.

No to jak to jest z reklamą w Google

Zacznijmy od podstaw. Jeśli mówimy o niewielkim budżecie, to w przypadku reklamy w Google w grę wchodzi wyłącznie kampania tekstowa w wyszukiwarce. To jest najszybszy sposób dotarcia do osób będących na etapie poszukiwania. Odpowiednio definiujemy podstawowe parametry jak dane demograficzne i geograficzne oraz słowa kluczowe na początek. Ważne jest to, żeby nie zostawiać reklamy samopas. Co najmniej raz w tygodniu warto do niej zaglądać choćby po to, żeby sprawdzić faktycznie wyszukiwane hasła przy których pojawia się reklama i wyrzucać te, które ewidentnie nie pasują. W ten sposób system będzie cały czas uczył się komu pokazywać reklamę i budżet zostanie w ten sposób lepiej wykorzystany. Doglądanie kampanii reklamowej – jeśli zależy nam na jak najlepszych wynikach – to jest proces w zasadzie ciągły.

Co dobrego jest w reklamie Google? Docierasz z nią do osób faktycznie szukających jakiegoś rozwiązania. A przynajmniej wpisujących w Google frazy mogące świadczyć o poszukiwaniu. Jeśli prowadzisz niewielki biznes, jesteś fryzjerem, masz niewielki lokal gastronomiczny czy kwiaciarnię – samo uruchomienie takiej kampanii sprawi, że o kilka długości wyprzedzisz konkurencję, bo mało kto z tej formy korzysta.

Reklama w Google jest skuteczna pod pewnymi warunkami. Osoby klikające trzeba gdzieś z niej odesłać. Jeśli nie masz własnej strony internetowej, to w mojej ocenie właśnie od tego trzeba zacząć. Odsyłanie do Facebooka czy Instagrama uważam za słaby pomysł. Własna strona internetowa daje Ci dużo większą władzę nad tym co się na niej dzieje oraz pozwala w dużo skuteczniejszy sposób poznać osoby odwiedzające oraz segmentować je potem na potrzeby skutecznych kampanii. Pisałem niejednokrotnie zarówno na swoim blogu jak i w mediach społecznościowych – że profile w social media nigdy nie są i nie będą nasze. Warto o tym pamiętać – zawsze.

Poznaj 6 powodów dla których warto posiadać własną stronę internetową

W mojej ocenie reklama w Google ma sens wyłącznie w momencie gdy masz firmową stronę internetową. Dość niewielki próg wejścia jeśli myślisz o rozwoju swojej firmy i wyprzedzeniu konkurencji.

A kiedy warto reklamować się w mediach społecznościowych

W mojej ocenie w dwóch przypadkach.

  1. Jeśli nie masz strony internetowej
  2. W momencie, gdy chcesz dotrzeć do nowych odbiorców i powiedzieć im kim jesteś i co robisz.

Mając niewielki budżet reklamowy to jest czasem nawet bardzo rozsądne wyjście. Pod warunkiem jednak, że masz też czas tworzyć wartościowe treści do mediów społecznościowych i osoby, które ściągniesz będziesz w stanie zatrzymać u siebie na dłużej. Stosując taką strategię możesz w jakimś stopniu przywiązywać do siebie użytkowników, edukować ich i pokazywać rozwiązania. A w momencie gdy będą oni już gotowi do zakupu, Twoje szanse na sprzedaż wzrosną. Stanie się to z jednej prostej przyczyny. Nie będziesz dla tych ludzi zupełnie obcy.

A jest jakieś inne wyjście?

W mojej ocenie receptą na niewielki budżet jest inwestowanie w content marketing i tworzenie wartościowych treści. Czy to w formie wideo na TikToka, czy to formie zdjęć czy pisania teksów, i potem promowanie tych treści. To jest jednak zajęcie dla wytrwałych, bo wkraczając na tę ścieżkę musisz mieć świadomość że realizowanie strategii promowania się przez wartościowe treści wymaga czasu. Nie sprzedasz usług od jednego filmiku czy posta. Musisz cierpliwie robić swoje, czasem zagryźć zęby jak nie będziesz widzieć efektów, ale nie poddawać się i cały czas działać. Nagrywaj, pisz, dziel się wiedzą, a swoje materiały promuj, żeby widziały je odpowiednie oczy. W ten sposób sprawisz, że Twoja marka będzie silniejsza.

Ta droga jest najbardziej okrężna ze wszystkich do podniesienia sprzedaży, jednak mając niewielki budżet wydaje się być bardzo często najrozsądniejsza.

Jeśli masz na to zasoby, to najlepszym wyjściem jest być obecnym i w Google i na Facebooku. Jeśli musisz wybierać, to przemyśl na czym naprawdę Ci zależy. Jeśli na byciu kolejnym dostawcą usług i sprzedazy tu i teraz – wtedy lepszym wyjściem jest postawienie na reklamy w Google.

Jeżeli jednak chcesz zrobić coś inaczej niż 80% małych przedsiębiorców, masz odwagę żeby na efekty poczekać dłużej, ale ze świadomością że te efekty mogą być lepsze i finalnie znajdziesz się w zupełnie innym miejscu niż twoi konkurenci – zainwestuj czas i pieniądze w content marketing.

A jeśli zastanawiasz jak mogę Ci pomóc być lepszym niż Twoi konkurenci – zobacz co mogę dla Ciebie zrobić.

Poznajmy się

Cześć, nazywam się Marcin Osiak. Od blisko dwóch dekad zajmuję się szeroko pojętym marketingiem. Mam za sobą pracę w zarówno w mediach, jak i wielu firmach, od startupów po duże globalne brandy kończąc. Od kilku lat pomagam przedsiębiorcom rozwijać ich marketing, dlatego jeśli szukasz sprawdzonego partnera, który z jednej strony podejmie się realizacji działań marketingowych dla Twojej firmy, a z drugiej podpowie jak pewne procesy poukładać żeby zwiększyć sprzedaż w swojej firmie – zapraszam.


Jak sztuczna inteligencja zmieni naszą pracę

Sztuczna inteligencja za sprawą chata GPT to temat, który od kilku tygodni w mojej bańce informacyjnej w zasadzie nie schodzi z agendy. No i wcale się nie dziwię. Jest to narzędzie, które jak tylko dojrzeje, na pewno zmieni bardzo dużo w naszym sposobie pracy. Progres jest ogromny i z każdym rokiem sztuczna inteligencja robi się coraz bardziej “inteligentna”. Jeszcze niedawno nie do pomyślenia było to, co żeby rozmawiać z czatem w naszym naturalnym języku czy żeby jakaś aplikacja generowała dla nas obrazy. A dziś ta technologia coraz bardziej zadomawia się w naszej rzeczywistości.

Sztuczna inteligencja jest na początku drogi

Choć wydawać się może, że sztuczna inteligencja jest cholernie inteligentna, to da się zauważyć, że jest to narzędzie będące jeszcze w wieku dziecięcym. Zobaczcie poniżej. Impreza nigdy się nie odbyła, zdjęcia zostały wygenerowane przez sztuczną inteligencję. Jednak jak się przyjrzycie detalom nie wszystko jest takie jak powinno

Podobnie Chat GPT. Dziś jeszcze robi dużo błędów, gada głupoty, jednak robi to z ogromnym przekonaniem. Nie wolno więc brać za pewnik informacji, które otrzymujemy

A teraz pomyślcie sobie co to będzie, jak produkt “dojrzeje”? Czy czeka nas takie połączenie z technologią jak przedstawione w firmie “Her” z 2013 roku o związku samotnego mężczyzny i systemu operacyjnego?

Sztuczna inteligencja w biznesie

No dobrze, zejdźmy na ziemię. Rozważaniem przyszłości niech zajmą się futorologowie oraz dziennikarze. My jesteśmy prostymi przedsiębiorcami. Dlatego w naszych dzisiejszych rozważaniach chciałbym skupić się bardziej w jaki sposób sztuczna inteligencja może wpłynąć na nasze małe biznesy. Widzę co najmniej kilka kierunków, w których to narzędzie może być przydatne.

Najpierw w czym może nam pomóc:

Sztuczna inteligencja już dziś jest bardzo dobrze wytrenowana. Mimo błędów jakie wciąż robi, jak poprosisz ją o dokończenie przysłowia Nie taki diabeł straszny, to w 99 proc. przypadków dopisze prawidłowo “jak go malują”. Mimo, że nie zna kontekstu ani nie rozumie co to oznacza. Po prostu wie, że tak powinno być. Sztuczna inteligencja tworzenie treści i swój trening opiera na modelach językowych, dlatego jak trzeba, to napisze ofertę językiem korzyści, coś przetłumaczy czy poda 20 powodów dla których warto prowadzić biznes. Te odpowiedzi jednak nie opierają się na zrozumieniu, a są wynikiem treningu i skomplikowanych obliczeń.

Podobnie jest z programowaniem. I choć na tym się nie znam, a kod to dla mnie język obcy, to wielu ekspertów podkreśla, że sztuczna inteligencja to też ułatwienie pracy dla programistów. Jak trzeba to napisze kod na stronę internetową albo pomoże zakodować jakąś jej sekcję. Możemy jej powiedzieć na przykład “zakoduj podstronę z ofertą w języku x” i w odpowiedzi otrzymamy kod.

A jak tworzysz obrazy czy wideo, to sztuczna inteligencja również i w tym Ci pomoże. Obrazki pokazywałem kilka akapitów wyżej. W wideo zastosowań jest znacznie więcej. Najbardziej przydatnym w mojej ocenie jest wsparcie w tłumaczeniu na obce języki. Teraz jest tak, że jak chcesz dotrzeć z przekazem do klientów na przykład w Hiszpanii, to do filmu na YouTube dodajesz hiszpańskie napisy lub dogrywasz ścieżkę z lektorem. A teraz wyobraź sobie, że dzięki wsparciu sztucznej inteligencji Ty sam zaczniesz mówić po hiszpańsku.

Zastosowań sztucznej inteligencji jest znacznie więcej. Chociażby w edukacji czy medycynie. Tu podałem tylko pierwsze z brzegu przykłady jakie przyszły mi do głowy z perspektywy swojego biznesu. Pewnym jest, że dzięki narzędziom opartym o sztuczną inteligencję firmy będą w stanie zaoszczędzić masę pieniędzy, a rozwiązania, które dotąd były zarezerwowane dla podmiotów z naprawdę dużymi budżetami z czasem się upowszechnią.

Medal jednak zawsze ma dwie strony. Sztuczna inteligencja czy Chat GPT to nie tylko dobro czy ułatwienie w pracy. To też kilka zagrożeń, które dostrzegam dla naszych biznesów.

Po pierwsze – wielu specjalistów będzie musiało dostosować się do nowej rzeczywistości. Jeśli wydawało się komuś, że do końca życia będzie copywriterem albo grafikiem, to cóż. Być może będzie, ale ta rola będzie wyglądała zupełnie inaczej. Nie będzie już musiał pisać od początku do końca, a jego rolą będzie bardziej poprawianie i redagowanie tekstów tworzonych przez sztuczną inteligencję, żeby nadać jej „ludzki charakter”. Najlepsi copywriterzy, którzy dostosują się do zmian, albo zaproponują swój unikalny styl, za który firmy będą w stanie zapłacić przetrwają. Inni, którzy zajmują się “prostym klepaniem tekstów” będą pewnie musieli poszukać sobie innego zajęcia.

Po drugie – treści tworzone przez sztuczną inteligencję – jeszcze moim zdaniem przez długi czas bez specjalnego wysiłku będzie można odróżnić od tych pisanych od początku do końca przez ludzi. I z jednej strony contentu będzie więcej, z drugiej będzie on marnej jakości i szum informacyjny może tylko się pogłebić. Będziemy więc zalewani jeszcze większą masą niskiej jakości contentu. Inną sprawą jest to, jak wyszukiwarki podejdą do takich treści i czy nie będą obniżać rankingu stron, których treści są wygenerowane automatycznie. Już dziś widzimy pierwsze oznaki tego, że Google nie lubi się z Chatem GPT.

Po trzecie – tu moim zdaniem czycha na nas duże niebezpieczeństwo. Musimy być jeszcze bardziej czujni. Technologia deep fake coraz lepiej sobie radzi z podmienianiem twarzy. A teraz wyobraź sobie, że poza wygenerowanym obrazem bliskiej Ci osoby słyszysz jeszcze jego głos. Jak odróżnić prawdziwą osobę od “podrobionej”? Już widzisz do czego zmierzam? 

Obecnie jesteśmy na etapie zafascynowania technolgią, jak na początku XXI wieku byliśmy zafascynowani pierwszymi smartfonami. Niemniej moim zdaniem jest szalenie ważne, żeby edukacja i prawo w tym przypadku nadążała za technologią. Potrzebna jest co najmniej szeroka kampania edukacyjna, która pokaże wszystkim zarówno szanse jak i zagrożenia płynące z rozwoju sztucznej intelogencji. W przeciwnym razie będziemy często czytać w mediach kryminałki na temat oszustw i kradzieży, przed którymi osobom nie będącym na bieżąco z nowinkami technologicznymi trudniej będzie się ustrzec.

Sztuczna inteligencja to temat, którego w żaden sposób nie da się ominąć. Z czasem będzie wpływać na coraz kolejne obszary naszego życia i stanie się integralną częścią pracy. Uczmy się jej, ale miejmy z tyłu głowy również drugą stronę medalu. Moim zdaniem pracy nam nie zabraknie, jednak – podobnie jak podczas innych rewolucji – za kilka, kilkanaście lat będzie ona wyglądała zupełnie inaczej od obecnej. Zawsze jest co robić, a pracy tylko przybywa. Jednak ona wciąż się zmienia. A nam nie zostaje nic innego, jak dostosować się do nadchodzącej przyszłości.

Poznajmy się

Cześć, nazywam się Marcin Osiak. Od blisko dwóch dekad zajmuję się szeroko pojętym marketingiem. Mam za sobą pracę w zarówno w mediach, jak i wielu firmach, od startupów po duże globalne brandy kończąc. Od kilku lat pomagam przedsiębiorcom rozwijać ich marketing, dlatego jeśli szukasz sprawdzonego partnera, który z jednej strony podejmie się realizacji działań marketingowych dla Twojej firmy, a z drugiej podpowie jak pewne procesy poukładać żeby zwiększyć sprzedaż w swojej firmie – zapraszam.


Certyfikat rezydencji podatkowej 2023

Na co dzień zajmujemy się działaniami dla klientów, wymyślaniem strategii, planów, robimy różne kreatywne rzeczy. Co jakiś czas jednak musimy zejść na ziemię i zająć się bardziej przyziemnymi tematami. Jeśli korzystasz z reklam Google Ads, Facebook Ads czy Linkedin Ads lub innych zagranicznych narzędzi, co roku musisz pamiętać o tym, żeby dostarczyć księgowości certyfikat rezydencji podatkowej.

Czym jest certyfikat rezydencji podatkowej?

Najprościej rzecz ujmując, certyfikat rezydencji podatkowej to dokument poświadczający siedzibę podatnika lub jego miejsce zamieszkania. Jest to dokument określający, w którym kraju należy odprowadzić podatek od usług, z których korzystamy.
 
Certyfikat rezydencji podatkowej to dokument, który zawiera:
– datę wystawienia
– dane adresowe firmy
– datę ważności
 
Zwyczajowo firmy wystawiają certyfikat rezydencji podatkowej na rok. Dlatego też na początku każdego roku trzeba pobrać i dostarczyć do księgowości nowy.
 
Certyfikat rezydendji podatkowej to dokument, który jest niezbędny jeśli korzystasz z usług zagranicznych firm, np. wykupujesz reklamy w Google, na Facebooku czy w serwisie LinkedIn.

Co roku szukam go dla siebie, więc pomyślałem żeby i Wam nieco to ułatwić. Poniżej aktualne certyfikaty podatkowe.

PS

Wpis co roku będzie aktualizowany, więc zachęcam do dodania go do zakładek, w ten sposób w przyszłości będziesz mieć pod ręką zawsze aktualny certyfikat rezydencji podatkowej

2023

Certyfikat rezydencji podatkowej Facebook

Certyfikat rezydencji podatkowej Google

Certyfikat rezydencji podatkowej Linkedin

Poznajmy się

Cześć, nazywam się Marcin Osiak. Od blisko dwóch dekad zajmuję się szeroko pojętym marketingiem. Mam za sobą pracę w zarówno w mediach, jak i wielu firmach, od startupów po duże globalne brandy kończąc. Od kilku lat pomagam przedsiębiorcom rozwijać ich marketing, dlatego jeśli szukasz sprawdzonego partnera, który z jednej strony podejmie się realizacji działań marketingowych dla Twojej firmy, a z drugiej podpowie jak pewne procesy poukładać żeby zwiększyć sprzedaż w swojej firmie – zapraszam.


Scroll to Top