W content marketingu jest za dużo contentu, a za mało marketingu

W content marketingu jest za dużo contentu, a za mało marketingu. Mniej więcej takie zdanie usłyszałem niedawno w jednym z podcastów. Utkwiło mi ono w pamięci bo dużo niestety w tym prawdy. Dlatego też postanowiłem napisać na ten temat kilka zdań.
Choć definicja content marketingu mówi jasno, że opiera się on na tworzeniu, publikacji i dystrybucji przydatnych użytkownikom treści, to mam wrażenie, że ten ostatni aspekt jest często pomijany. Samo napisanie artykułu, nakręcenie i wpuszczenie do sieci filmu czy zrobienie zdjęć nie sprawi, że klienci będą to widzieć. Musimy jeszcze zadbać o to, żeby ten materiał odpowiednim osobom pokazać. A z jak dużą konkurencją mamy tu do czynienia? Na samym tylko YouTube co minutę jest dodawanych 500 godzin nowych filmów. Widzisz już więc o jakiej skali mowa?
Czym jest, a czym nie jest content marketing?
Ta forma marketingu jest bardzo wymagająca, jednocześnie dla tych, którzy wytrwają w dłuższej perspektywie okazuje się bardzo skuteczna.
Na koniec dnia zazwyczaj wygrywa ten, kto ma ciekawszą historię do opowiedzenia.
Bo zobacz, obiektywnie patrząc, sprzętowo Apple wcale nie jest najlepszym sprzętem na rynku. Steve Jobs był z kolei mistrzem w opowiadaniu historii, co niewątpliwie miało ogromny wpływ na miejsce w którym marka się dziś znajduje. Apple to – o ile nie pierwsza, to na pewno jedna z pierwszych marek na świecie, która poza klientami ma również swoich wyznawców.
W kwestii promowania technologii to w sumie do dziś tak często jest, że producenci sprzętów skupiają się na megabajtach, ramach, pikselach itp. Choć szczegóły techniczne są istotne, to to są rzeczy, które zwykły użytkownik dopiero na późniejszym etapie rozważa i porównuje, bo zwyczajnie się na tym nie zna. Dla niego ważne jest, żeby sprzęt robił ładne zdjęcia, nie zawieszał się podczas pracy, był szybki, płynny itp. Katalog potrzeb każdy ma swój, a parametry techniczne to raczej dół listy.
Czy widziałeś w jakiejś prezentacji, albo reklamie Apple, żeby na technikaliach skupiał się przekaz? Ta firma idealnie odrobiła swoją lekcję i dziś stanowi niewątpliwie wzór do naśladowania. Oni wiedzą, że żeby odnieść sukces ważne jest coś innego. To jest użyteczność. To się liczy dla użytkownika najbardziej. Dziś jeszcze do tej listy można dopisać dbanie o bezpieczeństwo użytkowników.
A nawet jak w reklamach pojawiają się jakieś dane techniczne, to są one tłumaczone na „ludzki język”. Zresztą zobacz:
Jaki to jest wartościowy content?
Dla jasności. Nie każdy przekaz jaki wychodzi z firmy to content marketing. Ten powinien spełniać określone warunki. Oto 6 wskazówek:
Po pierwsze:
Jest użyteczny. Content marketing ma dawać wiedzę, odpowiedź na pytanie, rozwiązanie problemu. A produkt czy usługa to tło, narzędzie do rozwiązania. Wszystko w myśl zasady, że klient nie chce kupić młotka, on chce wbić gwóźdź.
Po drugie:
Jest oryginalny i konkretny. Wyszukiwarka Google użytkownikom za każdym razem próbuje zwrócić jak najbardziej trafne i wartościowe odpowiedzi na ich zapytania. Dlatego powielanie ciągle tych samych treści niekoniecznie jest w tym przypadku dobrym pomysłem.
Po trzecie:
Daje odpowiedzi. Jest to można powiedzieć rozwinięcie poprzednich punktów. Użytkownik, który szuka czegoś w Google zazwyczaj chce to znaleźć szybko, dlatego treści powinny być skonstruowane tak, żeby od razu było wiadomo “kto zabił”. Jeśli coś będzie zawiłe i niezrozumiałe, albo trudno dostępne na stronie internetowej, to z dużym prawdopodobieństwem stracimy użytkownika, bo nie będzie chciało mu się szukać. Wejdzie w kolejny link z wyników wyszukiwania.
Po czwarte:
Jest wiarygodny. Na to jednak trzeba sobie zapracować. Nie zrobisz tego dając swoim odbiorcom niesprawdzone albo powierzchowne informacje. Stań się dla nich wartościowym źródłem informacji, a z czasem oni Ci się odwdzięczą.
Po piąte:
Jest angażujący. Opowiedz swoim użytkownikom dobrą historię, skłoń ich do przemyślenia jakichś kwestii, zmuś do dyskusji. Badania dowodzą, że treści, które nas angażują zapamiętujemy nawet 22 razy lepiej niż suche informacje. No i bądź aktywny w komentarzach. Nie zostawiaj reakcji użytkowników bez odpowiedzi. Jeśli pod treściami jest jakieś życie, to tylko lepiej. Warto to wykorzystać.
Po szóste:
Jest aktualny. To bardo ważne żeby dawać użytkownikom zawsze świeże informacje. A to jest istotne z kilku powodów. Po pierwsze – nauczysz użytkowników, że stanowisz wiarygodne źródło informacji, po drugie aktualne treści są wyżej pozycjonowane w Google i zyskasz większą szansę przebicia się ze swoim przekazem.
Skuteczne sposoby na promocję treści
No tak, ale ten tekst podobnie jak wiele innych materiałów dot. content marketingu skręca w stronę tworzenia treści. A nie na tym dziś chciałem się skupić. Jak przygotować strategię content marketingową i tworzyć angażujące treści napiszę następnym razem. Tymczasem wracam do najczęściej pomijanego aspektu content marketingu – promocji treści.
A tych jest naprawdę wiele. Samo wrzucenie linka do wpisu na blogu czy odesłania do filmu na YouTube w firmowe kanały social media to zdecydowanie za mało. A niestety wiele firm dziś na tym poprzestaje. Co można zrobić z treścią, żeby dotarła do jak największej grupy odbiorców? Poniżej lista darmowych i płatnych sposobów na dystrybucję contentu.
Promuj w prywatnych kanałach social media
Zaczynam z grubej rury, wiem. Ale do dziś spotykam się z tym, że pracownicy nie chcą publikować u siebie firmowych treści. I z jednej strony rozumiem oddzielanie strefy prywatnej od zawodowej. Z drugiej strony zaś jeśli nie wstydzimy się tego gdzie pracujemy, to warto czasem udostępnić naprawdę ciekawe ze swojego punktu widzenia rzeczy. I absolutnie nie mówię tu o tym, że pojawia się nowy wpis na firmowym blogu i marketing wysyła do wszystkich maila o treści mniej więcej takiej: No to promujemy + link. Tak nie robimy. Próba zrobienia z profili pracowników tablic informacyjnych firmy na dłuższą metę zawsze przyniesie skutek odwrotny od zamierzonego. Warto dzielić się rzeczami, które i nam wydają się ciekawe. Każdy raport ma jakiegoś autora, w każdym filmie ktoś wystąpił, ktoś go nakręcił, zmontował. W wydarzeniu brały udział różne osoby i jak było fajnie, to czemu się tym nie podzielić? Chcemy czy nie w pracy spędzamy niemal 1/3 życia. To dużo, dlatego nawet statystycznie nie jest możliwe żeby absolutnie nic ciekawego nas tam nie spotkało.
A jeśli wstydzisz się miejsca w którym pracujesz, to może… czas pomyśleć o nowej pracy?
Buduj własną bazę odbiorców
Już od dłuższego czasu newslettery przeżywają swoisty renesans. Budowanie własnej bazy odbiorców to moim zdaniem powinien być jeden z kluczowych elementów strategii content marketingowej. Social media rządzą się swoimi prawami i to, że dziś coś działa nie znaczy, że za rok czy dwa nadal tak będzie. Zobacz jak topnieją zasięgi organiczne w mediach społecznościowych albo jak mocno zmienia się Instagram żeby upodobnić się do TikToka. I na to nie mamy żadnego wpływu. Dostosuj się albo zgiń. Trzeba z tych kanałów korzystać, niemniej w dłuższej perspektywie
własna baza odbiorców to jedna z najcenniejszych walut jaką może posiadać firma.
Newslettery oczywiście też powinny nieść dla użytkowników wartość, żeby zatrzymali się przy naszych treściach na dłużej, a nie tylko prześlizgnęli się przez nie.
Wykorzystuj content na różne sposoby
Masz nakręcony materiał wideo? Zrób od razu kilka formatów do wykorzystania. Krótsze, dłuższe, pasujące do specyfiki mediów społecznościowych jak i reklam płatnych na YouTube. Z artykułu czy raportu z kolei wyciągnij najciekawsze smaczki i umieść je na infografice czy przygotuj na bazie materiału serię postów do mediów społecznościowych. A jeśli materiał jest tzw. evergreenem, czyli z wiekiem nie traci na aktualności, a wiedza w nim zawarta jest wciąż aktualna, przypominaj go swoim odbiorcom raz na jakiś czas.
Skorzystaj z promocji płatnej
Dziś od tego raczej ciężko jest uciec. Nie każda treść staje się wiralem dlatego w większości przypadków trzeba szczęściu pomóc w dotarciu do nowych odbiorców. Można co prawda przyjąć zasadę, że dobra treść sama się obroni. Tylko co z tego, jeśli nie wypromowana zostanie przeczytana przez kilkadziesiąt osób? Podpompowując z wykorzystaniem nawet niewielkiego budżetu powiększamy dotarcie i jak będziemy konsekwentnie działać, to będziemy budować markę na coraz szerszych wodach. Podstawowa zasada biznesu. Żeby wyjąć, trzeba włożyć.
Twórz różne rodzaje contentu
Nagrywasz podcast? Daj użytkownikom jego transkrypcję żeby mogli przeczytać. Piszesz artykuły? Odwrotnie, nagraj również je w formie dźwiękowej i wiedo, żeby dotrzeć do większej grupy odbiorców. Wiem, że być może wymaga to wyjścia ze strefy komfortu. Ale w swojej firmie to nie Ty jesteś najważniejszy. Najważniejszy jest klient. A jeden lubi przeczytać artykuł, drugi posłuchać w formie podcastu, a jeszcze inny zobaczyć na YouTube. Czemu ograniczać im dostęp do wiedzy? Bądź tam, gdzie są Twoi odbiorcy.
Jeśli czytasz to zdanie to dziękuję Ci bardzo za doczytanie do końca 🙂 No i jeżeli ta treść okazała się dla Ciebie wartościowa, podziel się nią ze znajomymi.
Zapraszam też do obserwowania mnie w mediach społecznościowych: Twitter, Instagram, Linkedin, Facebook.
