Czy nadchodzi koniec „darmowych” mediów społecznościowych?

Pierwotnie miał to być wpis o tym, czy warto płacić za dodatkowe opcje w Twitterze i subskrybować Twitter Blue. Postanowiłem jednak podejść do tematu szerzej i zastanowić się czy nadchodzi zmierzch “darmowych” mediów społecznościowych.
Najpierw trochę faktów
3 marca 2023 roku Twitter w Polsce udostępnił usługę subskrypcyjną Twitter Blue. Za 36zł netto (ok 44zł brutto) miesięcznie otrzymujesz dostęp do dodatkowych funkcji w platformie. Na ten moment jest to możliwość tworzenia dłuższych (do 4 tys. znaków) wpisów, możliwość edycji tweetów, zapowiedź zmniejszenia liczby reklam, które będą się wyświetlać oraz lepsza widoczność tweetów i odpowiedzi. Przetestowałem przez miesiąc. Czy warto za to płacić? Czy zostanę na dłużej płacącym użytkownikiem? Odpowiedziałem na to w tweecie, który wklejam poniżej:
Czy warto korzystać z #TwitterBlue? Po dwóch tygodniach mam już pierwsze wnioski.
Na +
+ Widocznie większy zasięg i zaangażowanie. Zarówno tutaj, jak i na mojej stronie internetowej. Twitter nie stanowi już marginalnego źródła ruchu+ Czytnik do wątków. Różne… pic.twitter.com/4PNaVCc59Y
— Marcin Osiak (@MarcinOsiak) March 14, 2023
A dlaczego uważam, że era “darmowych” mediów społecznościowych dobiega końca?
Bo zobacz. Twitter nie jest pierwszą platformą, która w swojej ofercie ma usługę premium.
Linkedin od bardzo dawna posiada kilka planów taryfowych. Konto darmowe, plan premium dla osób poszukujących pracy, plan premium biznes – będący niejako rozszerzeniem konta premium – skierowany do osób chcących rozwijać swoją markę na platformie, oraz Sales Navigator – narzędzie do nawiązywania kontaktów do osób spoza siatki znajomych i prowadzenia prospectingu. Płatne konto w Linkedin to też więcej statystyk dotyczących aktywności w naszym profilu.
Swoje plany dotyczące płatnych kont na Facebooku i Instagramie – tzw. “Meta Verifed” ogłosił też koncern Meta. Co właściciel Facebooka i Instagrama da nam w zamian za comiesięczną opłatę? Możliwość weryfikacji konta i otrzymania stosownego oznaczenia przy profilu, dodatkowe funkcje zabezpieczające przed cyberprzestępcami, bezpośredni dostęp do pomocy technicznej, a także lepszą widoczność profilu. Co ciekawe, w odróżnieniu od Twittera, Facebook przy planach płatnych kont nie składa obietnicy mniejszej ilości reklam.
Co to oznacza dla firm i użytkowników?
Już dziś jest tak, że zasięgi organiczne są bardzo niewielkie. A nie oszukujmy się, nie statystycznie mało który post ma szansę stać się viralem. Zdecydowana większość po prostu przelatuje przez timeline. Dlatego opublikowane treści bez “dopalenia” budżetem reklamowym mają raczej małe szanse na dotarcie do szerszej publiczności. Po wprowadzeniu płatnych planów pewnie będzie to jeszcze trudniejsze i posty z “darmowych” kont będą jeszcze bardziej ograniczone. Czy coś możemy z tym zrobić? Moim zdaniem mamy dwa wyjścia:
- Pogodzić się z tym
- Płacić
Druga opcja to rekomendacja przede wszystkim dla przedsiębiorców, influencerów, dziennikarzy czy publicystów. Tym osobom szczególnie powinno zależeć na dotarciu do jak największej liczby użytkowników. Każdej z tych grup jednak w zupełnie innym celu. Dla przedsiębiorców media społecznościowe to jeden z kanałów sprzedaży, publicyści czy dziennikarze z kolei muszą mieć przestrzeń do promowania swoich treści. Każdy, komu zależy na świadomym budowaniu marki będzie musiał zmierzyć się z dylematem, czy płacić za dodatkowe funkcje w mediach społecznościowych czy nie.
A teraz pytanie. Czy pamiętasz jeszcze to hasło z początków Facebooka, które brzmiało “Facebook jest (i zawsze będzie) darmowy”?
Cóż. Było, minęło. Wprowadzenie planów płatnych to kolejny kamyczek do tego, że nie możemy opierać swojej zawodowej obecności wyłącznie na mediach społecznościowych. A jeśli chcemy, to będzie to coraz droższa zabawa. Media społecznościowe nauczyły nas zupełnie innego sposobu korzystania z internetu, uzależniły od siebie, sprawiły, że na rynku pojawiły się całe gałęzie nowych biznesów. I dziś w zasadzie nie jest możliwe funkcjonowanie z ich pominięciem.
Niemniej własna strona internetowa to zdecydowanie najbezpieczniejsze miejsce do prowadzenia biznesu w sieci. Co prawda też bez inwestycji w reklamę dużego ruchu się nie ściągnie, jednak to ona daje nam największą swobodę w tym co chcemy pokazać i dla kogo. Dodatkowo obecność i widoczność strony internetowej to w dużej mierze nasza praca, a nie widzimisię algotytmów.
Podsumowując
Jeśli miałbym wybrać tylko jedną platformę, z której chciałbym korzystać w wersji premium, byłby to Twitter. Nie przemawiają za tym statystyki, bo choć przyjęło się, że jest to mejsce głównie dla polityków i dziennikarzy, to wg danych raportu “Digital in Poland 2023” korzysta z niego w Polsce 1,5 miliona użytkowników miesięcznie. Linkedina z kolei używa 2 miliony profesjonalistów. Raptem 0,5 miliona osób więcej, jednak są to zupełnie inni ludzie. Facebook i Instagram są zdecydowanie poza zasięgiem w tym zestawieniu.
Wracając. Dlaczego Twitter? Z Facebooka już od dłuższego czasu nie korzystam prywatnie. Coraz bardziej mnie też odrzuca konieczność wchodzenia tam w ogóle. Jeśli mam coś do zrobienia, to wchodzę bezpośrednio do jakiejś grupy lub managera firmy. Coraz trudniej znaleźć tam wartościowe treści do czytania, a algorytm tak często się zmienia, że nie można na nim polegać jako na źródle pozyskiwania informacji. Chyba, że wchodzi się bezpośrednio do miejsca, które nas interesuje.
Linkedin jak dotąd w darmowym planie spełnia moje oczekiwania.
Do Twittera z kolei mam słabość. Dodatkowo zmiany, jakie wprowadza platforma są bliskie sposobowi w jaki lubię się komunikować, czyli formie pisanej. Do wideo cały czas jeszcze muszę się zmuszać, pisanie w dalszym ciągu przychodzi mi bardziej naturalnie. Twitter obecnie w subskrypcji Twitter Blue daje limit 4 tys. znaków na wpis, jednocześnie zapowiadając, że trwają prace nad możliwością formatowania tekstów i wydłużenia tego limitu do 10 tys. znaków. To sprawi, że na Twitterze będą mogły pojawiać się całe artykuły, na przykład takie jak ten wpis, który obecnie tu czytasz.
Czy to dobrze? Kij jak zawsze ma dwa końce. Dla użytkowników na pewno tak, dla wydawców już niekoniecznie, bo jak całe teksty będą pojawiać się na Twitterze, media będą siłą rzeczy miały mniejszy ruch i bines wydawniczy będzie musiał zostać na nowo przemyślany. To jednak jest temat na zupełnie inne rozważania.
Z tych działań i zapowiedzi wyłania się dość smutny obraz. Inwestowanie w reklamy to już powoli za mało, chcąc prowadzić działania content marketingowe i być widocznym trzeba dodatkowo rozważyć subkskrypcję w platformach społecznościowych. Cóż, tanio już było.
A jeśli się zastanawiasz jak mogę pomóc Ci się odnaleźć w tym zagmatwanym świecie platform społecznościowych – zobacz co mogę zrobić dla Ciebie i Twojej firmy.
