Obrazek zamiast słowa
Z badania GlobalWebIndex, do którego w styczniu dotarły Wirtualne Media wynika, że Pinterest zanotował największy wzrost popularności pośród wszystkich mediów społecznościowych. Autorzy badania dowodzą, że w 2014 r. liczba aktywnych użytkowników Pinteresta wzrosła o 97 proc. w porównaniu z rokiem poprzednim. Pod tym względem największym rywalem Pinteresta jest serwis TumbIr, który mógł pochwalić się wzrostem na poziomie 95 proc.
Wzrosty w mniejszej skali zanotowały dwie inne platformy społecznościowe – Instagram i LinkedIn – odpowiednio o 47 i 38 proc. Facebook jako jedyny zanotował spadek aktywnych użytkowników.
Ale nie w tym rzecz…
Wynik Pinteresta i trzecie miejsce Instagrama pokazuje, że słowo ma coraz mniejsze znaczenie w przekazywaniu informacji. Obraz, animacja, wideo – to są formy, które „statystycznego internautę” angażują zdecydowanie bardziej, niż słowo pisane. Ich zadaniem dziś nie jest już tylko przyciągnąć uwagę, ale często muszą przekazać cały komunikat. Między innymi stąd w mojej ocenie bierze się rosnąca popularność Pinteresta i cały czas duże zainteresowanie Instagramem.
Czy to dobrze?
To zależy… W mojej ocenie na pewno jest płyciej. Komunikat sprzedany w formie infografiki nigdy nie doścignie pogłębionej analizy na dany temat. Ale z drugiej strony, ile procent ludzi duże opracowania i raporty czyta „od deski do deski”?
Komunikat sprzedany w formie infografiki tylko pogłębia to, o czym pisał Nicolas Carr w swojej książce Płytki umysł. Jak internet wpływa na nasz mózg. Autor dowodzi, że nowe technologie z Google na czele doprowadzają do zmian w mózgu, których skutkiem jest całkiem inna struktura przyswajania informacji. Dziś niemal każdy z nas ma pod ręką smartfon czy tablet i interesujące go zagadnienie czy datę jest w stanie w ciągu kilku chwil znaleźć w sieci. Dlatego też coraz mniej ludzi uczy się czegokolwiek na pamięć. Obrazek, który jest substytutem dla słowa w mojej ocenie jest kontynuacją tego procesu i mocno przyczynia się do tego, że świat jest pojmowany w coraz bardziej płytki sposób.
Za dowód niech posłuży badanie CBOS, które w drugiej połowie stycznia publikowały ogólnopolskie media. Wynika z niego, że tylko 40 proc. Polaków w 2014 roku sięgnęło po jakąkolwiek książkę. Przerażające!
Co to oznacza dla content marketingu?
Ni mniej, ni więcej, tylko to, że content obrazkowy i wideo będzie w dalszym ciągu stanowił coraz większy procent całego contentu, a serwisy typu Pinterest, Instagram, czy za jakiś czas pewnie też i Snapchat będą jeszcze przez jakiś czas zyskiwać na popularności. Czy słowo pisane zostanie zmarginalizowane? Jestem przekonany, że w najbliższym czasie na pewno nie. Proces ten jednak będzie powoli następował, ponieważ wykres, infografika, obrazek dla coraz większej grupy ludzi będą wystarczać jako źródło wiedzy. Uważam jednak, że siła komunikatu w dalszym ciągu w znaczącym stopniu opierać się będzie na słowie pisanym.