Wszystko zaczyna się w głowie

To będzie chyba najbardziej osobisty wpis w historii mojego bloga. To będzie też jednocześnie początek nowego rozdziału w historii tego miejsca, ponieważ ostatnie blisko dwa lata sprawiły, że chyba w końcu odnalazłem to, co dobrego mogę dać od siebie światu. I nie mówię tu tylko o marketingu i „twardym” podejściu do jego tematu. Mówię tu o zdecydowanie szerszym spojrzeniu na rzeczywistość. To będzie wpis o przekraczaniu granic.

Każda zmiana zaczyna się w głowie

Taka mantra wytworzyła się w mojej głowie w momencie, gdy po rozpoczęciu procesu odchudzania uświadomiłem sobie, że dojście do zdrowej sylwetki naprawdę jest możliwe. Dojście do tego, z pozoru banalnego wniosku zajęło naprawdę sporo czasu.

Z tej historii ważniejsze jest jednak coś innego. Każdy cel, niezależnie od tego, jak abstrakcyjny i odległy się na początku wydaje, jest możliwy do zrealizowania. Wystarczy na początku odpowiednio go w głowie zakotwiczyć. Jeszcze kilka lat temu teorie dotyczące wizualizowania sobie celów stawiałem w jednym rzędzie z coachingowym bełkotem. Dziś – i przyznam to otwarcie – wierzę w to. Wierzę, że marzenia się nie spełniają, tylko marzenia się spełnia. Że jak masz przed oczami obraz celu, do którego dążysz, to droga do jego realizacji jest łatwiejsza.

Na początku, jak zacząłem interesować się tematem zdrowia, odchudzania, sportu, znalazłem na Instagramie poniższe zdjęcie. Zapisałem sobie je w telefonie i ilekroć pojawia się gorszy okres czy z rozmawiam z kimś nt. wyzwania, z którym się mierzę wyciągam je. Już nie raz spojrzenie na tę fotografię pozwoliło wrócić na właściwe tory.

Nawet najdłuższa podróż zaczyna się od pierwszego kroku

Każdy ma swój system w jakim organizuje swoje tematy. U mnie najlepiej sprawdza się metodologia Getting Things Done oraz funkcjonowanie zgodnie z filozofią Kaizen. Nie trzeba od razu planować całej ścieżki. Wystarczy wykonać pierwszy krok, a kolejne możliwości zaczną się pojawiać już w trakcie.

Dokładnie tak było z moją zmianą. Gdy już w końcu postanowiłem, że biorę się za bary z otyłością nie siadłem z kartką, żeby rozpisać cały plan. Po prostu poszedłem na siłownię. Tam poznałem niesamowitych Monikę i Krystiana, którzy pokazali co i jak, porozmawialiśmy i dopiero wtedy kolejne klocki tej układanki zaczęły się pojawiać. Na pierwsze efekty trzeba było czekać bardzo długo, ale wystarczyło wytrwać. Tylko tyle i aż tyle. Do każdego wyzwania, z jakim się mierzysz – niezależnie od jego kalibru – podchodź metodycznie. Zbliżaj się do swojego celu spokojnie, krok po kroku. Dokładnie tak, jak radzi Sylwek:

Odpowiedz sobie na pytanie „dlaczego”

Bez odpowiedniej motywacji realizacja celu szybko się znudzi. I na to może wpłynąć wiele powodów. Będzie za trudny, pojawi się kolejne wyzwanie, które wyda Ci się bardziej atrakcyjne lub znajdziesz inny powód, żeby na liście priorytetów spychać ten cel coraz niżej. Mocne „dlaczego” potrafi naprawdę dać kopa do działania. W przypadku mojej zmiany odpowiedzią na „dlaczego” jest jedno zdanie. Jest ono tak mocno wyryte w głowie, że bardziej chyba się już nie da. A brzmi ono tak: „mam zbyt fajne życie, żeby niszczyć je przez chorobę otyłości”.

Mocne „dlaczego” przydaje się w chwilach, gdy pojawiają się wątpliwości. Na przykład wiesz, że powinieneś iść na siłownię, ale cholernie ci się dziś nie chce. Albo masz do wyboru w ładną pogodę film na Netflixie lub wypad rowerem za miasto. Odpowiednie „dlaczego” w takich chwilach pomaga wybrać właściwą opcję i postawić kolejny krok na drodze do realizacji celu.

Wszystko sprowadza się do zmiany w głowie

Nieważne czy twoim celem jest rozwój firmy, zdobycie nowych umiejętności czy zmiana swojego wyglądu. Wszystko tak naprawdę sprowadza się do tego, żeby zmianę przeprowadzić najpierw w swojej głowie i naprawdę w nią uwierzyć, a dopiero potem zacząć wprowadzać ją w życie. Inaczej 3 treningi w tygodniu szybko zamienią się w dwa, potem w jeden – nie zawsze co tydzień, aż w końcu znikną z kalendarza całkowicie.
Mocne kotwice w głowie to jest ten klucz, który sprawia, że każde, nawet najtrudniejsze wyzwanie znajdzie się w zasięgu. I z tą myślą dziś cię zostawiam. Do następnego.


Jeśli chcesz podglądać jak wygląda proces zmiany w praktyce, zapraszam na mojego TwitteraInstagrama. Z chęcią też odpowiem na Twoje pytania. Pisz śmiało.

Poznajmy się

Cześć, nazywam się Marcin Osiak. Od blisko dwóch dekad zajmuję się szeroko pojętym marketingiem. Mam za sobą pracę w zarówno w mediach, jak i wielu firmach, od startupów po duże globalne brandy kończąc. Od kilku lat pomagam przedsiębiorcom rozwijać ich marketing, dlatego jeśli szukasz sprawdzonego partnera, który z jednej strony podejmie się realizacji działań marketingowych dla Twojej firmy, a z drugiej podpowie jak pewne procesy poukładać żeby zwiększyć sprzedaż w swojej firmie – zapraszam.